Wegańskie fit pączki z buraka (bez cukru, pieczone)

Starałam się przygotować pączki w jak najzdrowszej wersji, chociaż może to się wydawać sprzeczne z ich definicją. Podobno reguły są po to, żeby je łamać,  więc każdy może przygotować pączki na swój sposób i to jest właśnie mój pomysł na zdrowszy, ale smaczny Tłusty Czwartek.
Podstawę naszej diety powinny stanowić warzywa? Więc jest - Pan Burak we własnej osobie. Szok? No proszę, przecież do klasycznego red velvet cake gospodynie dodawały pierwotnie sok z buraków, dzisiaj wyparty przez barwniki spożywcze, a buraczane ciasto czekoladowe jest dostępne nie tylko w wege kawiarniach. Wracamy więc do korzeni 😉
Jak pisałam już ostatnio, buraki lubią się ze śliwkami, więc moje donuty zamiast cukrem rafinowanym, posłodziłam musem z suszonych śliwek. Wspomniane wyżej połączenie buraka i czekolady to też klasyk, więc do masy dodałam kakao, ale pączki dla niemowlaka i dla alergika polecam przygotować jednak z karobem. Zwykłą mąkę pszenną w połowie zastąpiłam pełnoziarnistą, co sprawiło że donaty nie są tak lekkie, jak tradycyjne pączki, ale nadal puszyste. I ostatnia modyfikacja, która dosyć często budzi kontrowersje podczas "odchudzania" pączków - upiekłam je w piekarniku!
Pączki skomponowałam głównie z myślą o maluchach, ale starsze dzieci i dorośli też chętnie zjedzą! Bo przecież karnawałowe słodkości mogą być bez cukru i bez smażenia w litrze oleju, czy na smalcu! A te pączki są też dodatkowo bez jajek i bez mleka zwierzęcego, a więc wegańskie.
Nasze pączki przybrały kształt amerykańskich donuts, czyli są to typowe pączki z dziurką bez nadzienia, zwane także oponkami. Razem z Młodym stwierdziliśmy, że dla dzieci takie pączki prezentują się atrakcyjniej. Razem z Młodym, bo cały czas mi towarzyszył w kuchni i dzielnie pomagał!
Oponki mają śliczny, przygaszony odcień ciemnego różu, strukturą przypominają drożdżówki, a smak? Trudny do opisania, trzeba spróbować! ☺
Pączki w wersji sauté zje każdy, bo są naprawdę intrygujące. Jednak dla tych, którzy spodziewają się poczuć smak prawdziwych, tłustych pączków, nasz wypiek sklasyfikowałabym raczej w kategorii bułki i chlebki, niż desery na karnawał. Co oczywiście nie będzie przeszkadzało w ciągłym podjadaniu! Aby wypiek był słodszy i tłustszy wystarczy polać go czekoladą. Dla niemowlaka jest ona oczywiście zbędna, dla dzieci w wieku "A co Ty masz? Ja też chcę!" można przygotować TAKI krem na bazie daktyli (wymieniając sok na napój roślinny) a dla wszystkich innych, wystarczy pączki oblać gorzką czekoladą bez cukru. Tym sposobem pieczemy pączki raz i zjadamy na wszystkich etapach dorastania. My pączki jedliśmy na działce (te które ocalały przed pożarciem) i tam dekorowaliśmy (w sumie dekorowałam ja, Młody w tym czasie wyjadał suszone wiśnie), więc poszliśmy na skróty i użyliśmy czekolady.


WEGAŃSKIE PĄCZKI Z BURAKÓW
bez cukru
z piekarnika
2 duże blachy pączków - u nas 48 mini donaty i drugie tyle "pastylek", czyli wyciętych środków.

Składniki:

Zaczyn drożdżowy
  • 30g świeżych drożdży
  • 1 łyżeczka dowolnego słodu (np. syropu klonowego, lub cukru)
  • 1 łyżeczka mąki pszennej uniwersalnej
  • 1/4 szkl. ciepłego napoju roślinnego (u nas sojowy bez cukru)
Ciasto właściwe
  • cały zaczyn drożdżowy
  • 2 szkl. mąki pszennej uniwersalnej (300g)
  • 2 szkl. mąki pszennej pełnoziarnistej (300g)
  • 1 szkl. puree z pieczonego buraka (250g)
  • 3/4 szkl. napoju roślinnego (np. sojowego)
  • 1/2 szkl. suszonych śliwek (150g)
  • 1/4 szkl. kakao naturalnego lub surowego (lub karobu)
  • 2 łyżki upłynnionego oleju kokosowego nierafinowanego + do natłuszczenia miski
  • 1 łyżeczka kardamonu
  • 1/2 łyżeczki soli nierafinowanej
Dekoracja
  • 3 tabliczki ulubionej czekolady (najlepiej gorzkiej i bez cukru) - na całość, ale u nas chyba połowa poszła na sucho, bez polewy
  • około 6 łyżek napoju roślinnego
  • suszone czerwone owoce - u mnie wiśnia, pasowała idealnie!
  • drobne nasiona - u mnie sezam niełuskany w dwóch kolorach (opcjonalnie) 

Wykonanie:
  1. Purée z pieczonych buraków. Buraki, najlepiej podłużne, myję i obieram ze skórki. Umieszczam w naczyniu żaroodpornym, przykrywam pokrywką i piekę w 200 C przez 60-90 minut. Lekko ostudzone blenduję ręcznym blenderem "żyrafą" na mus.
  2. Mus z suszonych śliwek. Śliwki kroję w kostkę, umieszczam w małej misce i zalewam połową szklanki napoju roślinnego, zwanego dalej mlekiem. Przykrywam i odstawiam na minimum 30 minut. Blenduję żyrafą na mus.
  3. Zaczyn drożdżowy. Mleko podgrzewam w małym rondelku. Powinno być lekko ciepłe (około 37 C-40 C). Do średniej miseczki wkruszam drożdże, dodaję słodką pożywkę (syrop) i mieszam wierzchem łyżki. Dodaję mąkę, mieszam. Na koniec wlewam ciepłe mleko. Szczelnie przykrywam i odstawiam na 5-10 minut do wyrośnięcia.
  4. Olej kokosowy upłynniam (np. wstawiając słoik do ciepłego piekarnika, do ciepłej wody, albo przekładając odrobinę stałego i podgrzewając na minimalnym ogniu w rondelku), następnie odstawiam do przestudzenia.
  5. Ciasto właściwe. Do dużej miski wsypuję obie mąki, kakao, sól i kardamon. Mieszam.
  6. Do suchych składników wlewam pureé buraczane, mus śliwkowy, pozostałą ćwiartkę szklanki mleka i spieniony zaczyn. Wyrabiam dokładnie ciasto, najlepiej na stolnicy, bo będzie trochę klejące. Po 10 minutach wlewam upłynniony, przestudzony olej kokosowy i czystymi dłońmi ponownie zagniatam ciasto, aż wchłonie cały tłuszcz.
  7.  Ciasto formuję w kulę, przekładam do czystej, natłuszczonej miski, przykrywam szczelnie (folią spożywczą, lub silikonową pokrywką) i odstawiam w ciepłe miejsce na godzinę do wyrośnięcia. (aż podwoi swoją objętość).
  8. Szykuję dwie duże blachy piekarnikowe (u mnie akurat 4 małe) i wykładam je papierem do pieczenia (u mnie wielokrotnego użytku, nieprzywierający). Można wykorzystać także metalową formę na muffinki i natłuścić komory olejem. Do wykrawania potrzebna będzie szklanka i kieliszek, a do wałkowania - wałek do ciasta.
  9. Wyrośnięte ciasto przenoszę na czystą stolnicę (u mnie silikonowa, nie podsypuję mąką) i ponownie krótko wyrabiam. Następnie odrywam kawałek ciasta (resztę ponownie chowam do miski) i rozwałkowuję na placek grubości około 5 mm do 1 cm. Nie może być za cienki, bo wyjdą placki a nie pączki. Najpierw szklanką wykrawam duże koła, a następnie w ich środkach kieliszkiem wykrawam małe kółka. Zagniatam ścinki z kolejnym kawałkiem ciasta i postępuję analogicznie. Małe kółka można ponownie zagnieść ze ścinkami ciasta, ale spokojnie można je zostawić i także upiec. Młody z tych "pastylek" układał dżdżownice.
  10. Wykrojone oponki przekładam na blachę i przykrywam czystą ściereczką, pozostawiam na 20-30 minut do wyrośnięcia. W tym czasie piekarnik rozgrzewam do 180 C, funkcja góra-dół.
  11. Wyrośnięte oponki wstawiam do piekarnika (po jednej blasze i bez ściereczek), piekę przez około 10 minut. Studzę, najlepiej na kratce. Później wystudzone przechowuję w zamknięciu, aby lekko zmiękły (najlepiej w szczelnym pojemniku, ale wystarczy też miskę z pączkami schować do szafki).
  12. Polewa czekoladowa. W garnku podgrzewam mleko. Gdy zacznie wrzeć, zdejmuję z ognia i wrzucam do niego połamaną czekoladę. Zostawiam do czasu, aż zacznie się rozpuszczać, wtedy mieszam aż powstanie gładka polewa.
  13. Suszone owoce wsypuję do płaskiego talerza i rozgniatam tłuczkiem.
  14. Donaty oblewam czekoladą (lub smaruję, jeżeli by zaczęła tężeć) i posypuję kruszonymi suszonymi owocami oraz nasionami. Robię to szybko i sprawnie, zanim dziecko zdąży wyjeść wszystkie pączki! Pozostawiam do czasu, aż polewa zastygnie.
Smacznego!



Komentarze

Popularne posty